15.01.2015 dzisiaj Tomi Tip kończy 7 miesięcy. Nie wiem jak ten czas leci, ale minęło ponad pół roku, a mi się wydaje, że to wczoraj zalewałam się łzami na porodówce, najpierw panikując, bo nie wiedziałam co się dzieje i czy moje dziecko będzie żyć, a potem, gdy go zobaczyłam - żył, płakał, krzyczał i był piękny!
nigdy tego nie zapomnę, bo nigdy o nikogo się tak nie martwiłam. Te ciężkie i piękne chwile są ze mną i teraz, gdy młody doprowadza mnie do białej gorączki, wracają do mnie te straszne wspomnienia i dziękuje Bogu, że ma mi kto dzisiaj stękać, marudzić, wyginać się we wszystkie strony świata, gdy przychodzi czas na spanie i ciągle wymuszać rzeczy na które nie mam siły. Pewnie jak u wszystkich początki były ciężkie, a nawet można powiedzieć bardzo ciężkie. Tomek urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc, dlatego musieliśmy zostać w szpitalu, aż 10 dni. Możecie sobie wyobrazić jak zachowuje się dziecko chore, po cesarce, z wenflonem, które ciągle kłują, noszą na badania i przekładają z rąk do rąk. To był koszmar! Przez pierwsze 5 dób Tomi Tip nie wiedział co to sen, a ja razem z nim. Ledwo co kontaktowałam, położne miały nas dość, a ja ich. W 3 dobie o 4 nad ranem wzywałam męża na ratunek ( czyt. przywieź smoczek ). Wiem, że to było wcześnie, ale chwytałam się wszystkiego. Dopiero, gdy jedna z położnych poradziła, zawinąć mi młodego w rożek, najgrubszym kocem jaki mam, tak żeby, aż się zapocił, przytulić brzuch do brzucha i kołysać. Jak zasnął myślałam, że zacznę płakać i krzyczeć z radości. I tak Tomi Tip zasypiał każdej nocy i na każdą drzemkę. Po powrocie do domu było trochę lepiej, ale chyba jak większość matek musiałam zaliczyć w baby blues ;p (płakałam nawet, gdy rosół był zbyt pieprzny, tak tak powodów do płaczu nie brakowało ;p). Za to teraz mam życie jak w bajce :) Moje dziecko nie płacze ( no chyba, że Blanka zacznie krzyczeć lub płakać, wtedy i on dotrzymuje jej towarzystwa), śpi bardzo dobrze ( tzn. ostatnie dwie noce przespał całe :), a tak ogólnie budzi się tylko raz), je wszystko co mu się poda, chociaż ostatnio nauczył się pluć jedzeniem, co w jego wykonaniu bardzo mnie śmieszy, no i kocha swoją mamę ponad wszystko :). Mam nadzieje, że przyszłość maluje się nam równie kolorowo jak teraźniejszość.
nigdy tego nie zapomnę, bo nigdy o nikogo się tak nie martwiłam. Te ciężkie i piękne chwile są ze mną i teraz, gdy młody doprowadza mnie do białej gorączki, wracają do mnie te straszne wspomnienia i dziękuje Bogu, że ma mi kto dzisiaj stękać, marudzić, wyginać się we wszystkie strony świata, gdy przychodzi czas na spanie i ciągle wymuszać rzeczy na które nie mam siły. Pewnie jak u wszystkich początki były ciężkie, a nawet można powiedzieć bardzo ciężkie. Tomek urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc, dlatego musieliśmy zostać w szpitalu, aż 10 dni. Możecie sobie wyobrazić jak zachowuje się dziecko chore, po cesarce, z wenflonem, które ciągle kłują, noszą na badania i przekładają z rąk do rąk. To był koszmar! Przez pierwsze 5 dób Tomi Tip nie wiedział co to sen, a ja razem z nim. Ledwo co kontaktowałam, położne miały nas dość, a ja ich. W 3 dobie o 4 nad ranem wzywałam męża na ratunek ( czyt. przywieź smoczek ). Wiem, że to było wcześnie, ale chwytałam się wszystkiego. Dopiero, gdy jedna z położnych poradziła, zawinąć mi młodego w rożek, najgrubszym kocem jaki mam, tak żeby, aż się zapocił, przytulić brzuch do brzucha i kołysać. Jak zasnął myślałam, że zacznę płakać i krzyczeć z radości. I tak Tomi Tip zasypiał każdej nocy i na każdą drzemkę. Po powrocie do domu było trochę lepiej, ale chyba jak większość matek musiałam zaliczyć w baby blues ;p (płakałam nawet, gdy rosół był zbyt pieprzny, tak tak powodów do płaczu nie brakowało ;p). Za to teraz mam życie jak w bajce :) Moje dziecko nie płacze ( no chyba, że Blanka zacznie krzyczeć lub płakać, wtedy i on dotrzymuje jej towarzystwa), śpi bardzo dobrze ( tzn. ostatnie dwie noce przespał całe :), a tak ogólnie budzi się tylko raz), je wszystko co mu się poda, chociaż ostatnio nauczył się pluć jedzeniem, co w jego wykonaniu bardzo mnie śmieszy, no i kocha swoją mamę ponad wszystko :). Mam nadzieje, że przyszłość maluje się nam równie kolorowo jak teraźniejszość.
- Welcome to my world :):*
- Śpimy!!!!!!
- Nocna fotka dla tatki :) tatko pracuje my śpimy
- I jak tu go nie kochać !! te usteczka :*
- U babci fajnie jest, ale kiedy do domu?
- Jedziemy do domu !!!
- Home sweet home
- Odwietki odwietkami, ale ja musze pospać :)
- Pierwszy spacer za nami, tylko czemu ta babcia tak panikuje.
- Rób ze mną co chcesz, po spacerku będę spać i spać.
- Na dworze najlepiej :)
- Czy to już pora wstawać?
- Tak mi tu dobrze :*
- Luli Luli, nie wiem kto kogo zalulał.
- Pierwszy mecz Tomusia, nie wytrzymał do końca.
- To była impreza.. - chrzciny :)
- Nic dodać nic ująć :*
- Czy ja już mówiłem, że spacer to wspaniała rzecz?
- No synu, pobalowali, popili, matka z tatkiem są już małżeństwem, jesteś w pełnej rodzinie ;p czas spać :)
- Szpital, zapalenie płuc....
- 10 dni później... Dom
- Tak mi dobrze:)
- Mamo co to za Pan ?;p
- Doświadczenie z odparzoną pupa zdobyte. Majteczki przetestowane i wszystko zasikane :D
- Moja pierwsza dziewczyna, miłość od pierwszego wejrzenia, ale czyżbym zanudzał moją wybrankę serca?
- Rodzina, największy skarb.
- Hmm co dziś na obiad? Bo jak zwykle jestem głodny.
- Mamo! siedzę!
- Co nas czeka w najbliższej przyszłości??
juz nie pamiętam Kubcio był taki mały, nawet chyba sie nim nie nacieszyłam wystarczająco , bo ciągle spał. Zdjęcia tez dla tatka wysyłaliśmy jak miał na noc, nie ma to jak selfie o 2 w nocy po karmieniu :D cudowny czas, szybko leci, zanim sie obejrzymy chłopaki bedą ganiać za dziewczynami :P
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń